I jest. Pierwszy kotek z kociego salu u Gosi. Prosto spod igły, jeszcze nie wyprany i niezagospodarowany, ale za to zabiorę się dopiero ja będę mieć wszystkie sześć.
Tak sobie wyglądał jeszcze bez kreseczek.
A tu już całkowicie gotowy (zmieniłam mu wąsy z oryginalnych szarych na czarne jakoś tak mi bardziej odpowiada).
Mojego kotka zgłaszam do zabawy u Moniki w wymiatanie resztek.
Słodki ten kociak :) Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńśliczny koteczek
OdpowiedzUsuńI to jest doskonały przykład na to jak kontury wydobywają piękno z obrazka. Kotek jest przesłodki.
OdpowiedzUsuńPrzesłodki kociak :)
OdpowiedzUsuń